Aktorka jest twarzą kremów Soraya. Za co je ceni i czy poleciła je – tak jak robi to w reklamie – swojej córce?
Ważne jest, by mieć kogoś i coś, czemu zawsze można zaufać. Na czyją pomoc i niezawodność można liczyć? Rozmawiała pani o tym, czym jest zaufanie, ze swoimi dziećmi i wnukami. Zapis tej rozmowy jest na pani blogu. Warto przeczytać. Ale czy można mieć zaufanie do kremów? Czy pani ma zaufanie do marki Soraya?
– Tak. To jest adekwatne określenie.
Dowodem zaufania, jakim obdarzyła pani Soraya, jest i to, że została pani ambasadorką marki. Czy nie obawiała się pani, że straci wiarygodność, jaką darzą panią Polki? Że może niezadowolona z kremu kobieta przyjdzie do teatru z pretensjami?
– Zanim związałam się na dobre z Soraya, wypróbowałam kolejno na sobie te kremy. Szczerze mówiąc, do głowy by mi nie przyszło, że jakaś kobieta może mieć pretensje i na dodatek przyjść z tymi pretensjami do mnie do teatru.
Była pani i jest nadal pewna jakości Soraya?
– Przez całą młodość, do 35. roku życia, miałam problemy ze skórą. Musiałam więc nie tylko wybierać odpowiednie kosmetyki, ale też leczyć skórę. Zdobyć więc moje zaufanie nie jest kremom łatwo.
Pani skóra domagała się szczególnej uwagi, tak jak mówi pani w reklamie. Ale czy używa pani Soraya także wtedy, gdy, proszę wybaczyć, nikt nie widzi?
– Kiedy zaczęłam pracować z Soraya, naturalną koleją rzeczy było to, że zaczęłam używać kremów tej firmy. Soraya weszła razem ze mną do naszego teatru i aktorki sięgnęły po jej kremy, podkłady, kosmetyki do rozmalowywania (demakijażu). Wszystkie dostałyśmy balsamy do ciała, mleczka, śmietanki itp.
Dowodem zaufania do marki Soraya jest też reklama, w której poleca pani krem BioRepair swojej córce, Marii Seweryn. Czy naprawdę tak by pani zrobiła?
– Oczywiście. Ludzie kojarzą mnie z kremami Soraya. W sklepach mówią: „niech mi pani da ten krem Jandy”. I już. Zdarza się, że nieznajome kobiety pytają mnie o te kosmetyki. To jest miłe. Ale podkreślam zawsze, że równie ważne jest prawidłowe oczyszczanie skóry, dbanie o nią, nawilżanie lżejszymi kremami, także, delikatność i trochę czasu dla siebie każdego dnia.
Grała pani Marię Callas, Marlenę Dietrich, Helenę Modrzejewską i wiele innych gwiazd. Czy gdyby one znały kremy Soraya, to też by im zaufały?
– Być może, ale też każda z nich była związana z którąś z wielkich marek kosmetycznych. Marlena Dietrich była twarzą Vichy i reklamowała kremy tej marki. Maria Callas stosowała kosmetyki Guerlain i reklamowała ich perfumy. Moim zdaniem tylko Helena Modrzejewska używała tego, co wtedy było pod ręką, czyli zwyczajnej oliwy. Na szczęście w tej chwili cały przemysł kosmetyczny, naukowcy myślą o nas bezustannie, nie jesteśmy same.