Jeszcze kilkadziesiąt lat temu problem z niezdrowymi substancjami w opakowaniach nie był znany – płyny sprzedawano w szklanych butelkach, słodycze wprost ze szklanych słojów, wiele innych produktów w puszkach, kiszonki z beczki. Aż nadeszła epoka cudu plastiku: nie tłucze się, nie wyszczerbia, zajmie mniej miejsca, jest tańszy. Dopiero stosunkowo niedawno badacze zajmujący się plagą otyłości i gwałtownym wzrostem chorób cywilizacyjnych zaczęli analizować, jak związki z takich opakowań wpływają na zdrowie. Co prawda nie jemy ich, ale coraz częściej w sztuczne tworzywo pakujemy niemal wszystko: nawet pojedyncze owoce!
Producenci nie mają obowiązku podawać składu opakowania, wiele substancji użytych do produkcji jest nieprzebadanych, a firmy nie ujawniają ich z obawy przed konkurencją. Tymczasem znaleziono blisko 200 (inne źródła mówią nawet o 1000!) substancji, które są szkodliwe lub podejrzewa się, że mogą być. Substancje przenikają do żywności i szkodzą zdrowiu, czynią to jednak podstępnie – odkładają się w organizmie, a skutki ich działania pojawiają się dopiero po latach. To prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem.
Wróg publiczny numer jeden
Na cenzurowanym jest przede wszystkim bisfenol A (BPA), który znajdziemy w plastikowych butelkach i opakowaniach na żywność (biaława powłoka wewnątrz puszek z warzywami, rybami, woreczki z ryżem i kaszą, twarde plastikowe pudełka na żywność), a także na sklepowych paragonach. Okazało się, że bisfenol A działa tak jak kobiece estrogeny, a więc silne hormony płciowe (miał służyć zresztą do terapii hormonalnych, dopiero potem „przejęli” go chemicy). Nie wpływa jednak tylko na życie płciowe, choć może obniżać męską płodność, libido i być przyczyną przedwczesnego dojrzewania. Odpowiada najprawdopodobniej także za cały szereg innych chorób, od cukrzycy poprzez ADHD, otyłość (stymuluje rozwój komórek tłuszczowych, i to już na poziomie życia płodowego) i obniżoną odporność po poronienia, uszkodzenia płodu, zaburzenia pracy tarczycy i nowotwory. Jako że BPA uwalnia się pod wpływem temperatury, najgroźniejsze są produkty, które zostały zamknięte w opakowaniu gorące lub takie, które w opakowaniu podgrzejemy – poziom bisfenolu A może podnieść się wówczas nawet kilkadziesiąt razy! Ogólnie poziom BPA w organizmie przeciętnego człowieka w ciągu ostatnich 2 dekad wzrósł 3-, 4-krotnie. Jeśli w opakowaniu nie ma bisfenolu A (w niektórych krajach jest już zakazany), coraz częściej zobaczymy znaczek BPA Free, jeśli jest, symbol PC7 lub cyfrę 7 wewnątrz trójkącika informującego o recyklingu. Bisfenol A ostatnio zastępuje się też promowanym bisfenolem S (BPS), ale w 2017 roku Amerykańskie Towarzystwo Endokrynologiczne przedstawiło dowody, że ich działania są bardzo podobne, a BPS wpływa przy okazji na agresywność raka piersi.
Nie dla zdrówka jednorazówka
Na drugim miejscu na czarnej liście niezdrowych substancji znalazły się ftalany, powszechnie występujące w jednorazówkach, folii do pakowania jedzenia i niektórych plastikowych opakowaniach (paczkowane wędliny, napoje gazowane). Ftalany dla odmiany wpływają na wydzielanie testosteronu, a więc męskiego hormonu płciowego. Tym samym mogą zaburzać kształtowanie się cech męskich, wpływać na płodność u mężczyzn, przedwczesne dojrzewanie u dziewczynek. Najnowsze badania wykazały, że ftalany są odpowiedzialne też za nadciśnienie u nastolatków, a mogą być przyczyną astmy i alergii. Podobnie jak BPA, przenikają do płodów, mogąc stać się przyczyną przedwczesnych porodów lub wady wrodzonej płodów. Im dłużej żywność ma kontakt z ftalanami, tym więcej ich do niej przeniknie, dlatego towary po przyjściu ze sklepów powinny czym prędzej zostać przepakowane. Idąc tym tropem, radzimy, by posiłki brane na wynos, nasze drugie śniadania były pakowane w papier, potem dopiero ewentualnie w woreczek.
Chemia z fast foodu
Z innych dość popularnych „trucicieli” wymienia się styropian, a w zasadzie zawarty w nim styren – tutaj do skażenia organizmu dojść może prawdopodobnie tylko w przypadku podgrzewania posiłku w styropianowym pudełku (styren jest rakotwórczy, działa depresyjnie na ośrodkowy układ nerwowy i obwodowy). W opakowaniach do podgrzewania popcornu spotyka się PFOA (kwas perfluoro-oktanowy) o działaniu rakotwórczym i obniżającym płodność, zaś w opakowaniach niektórych fast foodów i pizzy na wynos PFC (perfluorowęglowodór) obniżający odporność i zmniejszający szansę zajścia w ciążę. Osobną, budzącą dyskusje i kontrowersje sprawą jest obecność aluminium w opakowaniach, kartonach (na przykład z mleka) czy w wieczkach z jogurtów: glin w zbyt dużym stężeniu źle wpływa na płodność, pamięć, koordynację ruchową.
Krótko mówiąc: aby uniknąć wpływu szkodliwych substancji, należy zwracać uwagę na oznaczenia na opakowaniach, nie jeść „śmieciowego jedzenia” (popcorn można przygotować tradycyjnie, niekoniecznie w paczuszce, w której go kupiliśmy), przechowywać żywność w pojemnikach szklanych, metalowych lub porcelanowych i nie wystawiać jej na działanie ciepła – na przykład napój wystawiony na słońce staje się szkodliwą „czystą żywą chemią”!
Najlepsze opakowanie? Jadalne!
Kolosalne ilości plastikowych odpadów, które zaśmiecają środowisko, są coraz bardziej alarmujące, a eksperci z różnych dziedzin na całym świecie głowią się, jak je zmniejszyć. Powstają rozmaite ratunkowe idee, m.in. rewolucyjny projekt Róży Rutkowskiej, tegorocznej absolwentki poznańskiej School of Form. Polka wyhodowała organiczny „plastik”, w który można będzie pakować jedzenie. Jej projekt nosi nazwę SCOBY (Symbiotic Culture Of Bacteria and Yeast), a tworzywo powstało z grzybka kombucha. Hoduje się je jak cebulę, rośnie przez dwa tygodnie, nie wymaga światła, sterylnych warunków ani zaawansowanych technologii. Opakowana w nie żywność zachowuje świeżość przez pół roku. Ma zastąpić folię spożywczą i plastikowe pojemniki.
Na tym jednak nie koniec. Wyjątkowość opakowania SCOBY polega na tym, że gdy przestanie nam już być potrzebne, można wyrzucić je na kompost albo po prostu... zjeść wraz z zawartością. W trakcie hodowli powstają też cenne produkty uboczne: naturalny nawóz
i napój probiotyczny.
SCOBY może być odpowiedzią na ostatnią decyzję Komisji Ochrony Środowiska przy Parlamencie Europejskim. Do 2021 r. z krajów Unii Europejskiej znikną niektóre plastikowe jednorazówki: sztućce, talerzyki, słomki i patyczki higieniczne, stanowiące dziś aż 70 proc. odpadów morskich.
Źródło: „Smak Zdrowia” 11/2018 (czasopismo dostępne w wybranych aptekach i placówkach medycznych)