Sklepiki szkolne pełne są śmieciowego jedzenia. Jak można to zmienić? – pytamy o to Agnieszkę Jęczarek, wojewódzkiego koordynatora sieci szkół promujących zdrowie.
Na czym polega akcja "Sklepiki szkolne – reaktywacja"?
Jestem wojewódzkim koordynatorem szkół promujących zdrowie. Z racji tego prowadzimy w szkołach, które dobrowolnie przystępują do tego programu, szeroką akcję "Sklepiki szkolne – reaktywacja". Wiąże się to nie tylko ze zmianą asortymentu sklepiku szkolnego. Zmiany dokonują sami uczniowie po serii różnorodnych i kreatywnych działań zainicjowanych przez nauczycieli, ale też uczniów dla uczniów. To na przykład wspólne układanie menu, zajęcia z dietetykiem czy pielęgniarką szkolną, budowanie piramidy żywieniowej, tworzenie książki kucharskiej. Dzieci mają organizowane również praktyczne zajęcia kulinarne w szkole. Widząc różnorodność środków odżywczych, dzieci same zauważają potrzebę zmiany asortymentu szkolnego sklepiku. Widzą, że powinny w nim znaleźć się warzywa i owoce czy smaczne przekąski. Później dzieci wręcz same wymyślają asortyment sklepiku i zapraszają rodziców, aby pokazać im, co również w domu powinno się znaleźć. Są to więc oddziaływania, które dotyczą nie tylko szkoły. To również zajęcia edukacyjne dla rodziców, podczas których mogą oni wspólnie z dziećmi coś zrobić. W efekcie dzieci zauważają, że coś, co jest zdrowe, może być smaczne i wcale nie muszą to być chipsy czy batonik.
Przekonać dzieci to jedno, a właścicieli sklepików - drugie. Czy na to też mają Państwo sposób?
Z tym bywa różnie. Część szkół, które należą do sieci szkół promujących zdrowie, musiała rozwiązać z właścicielami sklepików umowę z racji tego, że nie godzili się oni na zmianę asortymentu. Są też tacy właściciele, którzy sami włączają się do tej akcji i proponują zmianę asortymentu w uzgodnieniu z rodzicami i uczniami. Także podejście jest indywidualne.
Czy z Pani perspektywy w ostatnich latach nastąpiła zmiana na lepsze?
W tych szkołach, które ja nadzoruję, nastąpiła zmiana na lepsze ku radości i satysfakcji wszystkich: rodziców, dzieci i nauczycieli. Inne szkoły zachęcam, by zaczęły od podstaw, od małych kroczków, czyli od zmiany właśnie asortymentu sklepiku szkolnego.
Czytaj także: Co 5. polskie dziecko nie ćwiczy na WF-ie