Człowiek jest ssakiem stadnym, więc życie w izolacji jest szkodliwe dla jego zdrowia. Samotności się nie dziedziczy, dziedziczy się jedynie stopień cierpienia, z jakim przeżywa się to doświadczenie.
Ból fizyczny chroni jednostkę przed fizycznym niebezpieczeństwem. Ból społeczny, znany jako samotność, służy temu samemu: chroni ją przed niebezpieczeństwem izolacji. Psychologa społecznego Johna Cacioppa z Uniwersytetu z Chicago i innych naukowców zainteresowały skutki biologiczne poczucia samotności. I okazało się, że wrażliwość na negatywne przeżywanie samotności jest genetyczna. I chorobotwórcza.
Kiedy poczucie bycia samotnym staje się nieodłączne, rosną problemy, także ze zdrowiem – twierdzi ten badacz skutków biologicznych samotności. Odkrył on potencjalnie szkodliwe zmiany w układach krążenia, odpornościowym i nerwowym osób stale żyjących samotnie. Jego ustalenia pokrywają się z danymi epidemiologów – osoby społecznie wyizolowane żyją krócej, niż wynosi średnia populacyjna, i są podatniejsze na niektóre choroby. Szkodliwe jest to, jak przeżywamy samotność, nie zaś fakt istnienia lub nie kontaktów społecznych – twierdzi Cacioppo. To istotne, ponieważ większość dotychczasowych badań na ten temat tę subiektywną ocenę ignorowała – podkreśla Daniel Russel, psycholog na Uniwersytecie Iowa w Ames: „Są osoby samotne, które nie czują się samotne. Na odwrót, są takie, które czują się samotnie, nawet jeśli utrzymują wiele kontaktów społecznych”.
Jaki w praktyce jest mechanizm zależności samotnego życia i ryzyka śmierci oraz zjawiska izolacji społecznej? Szukając odpowiedzi na te pytania, Cacioppo zaprojektował ankiety i testy nt. fizjologii i psychologii. Zbadał kilka tysięcy studentów na Uniwersytetu Columbus w Ohio. Jego współpraca z psychologiem dr Louise Hawkley i innymi badaczami z Uniwersytetu w Chicago trwała 10 lat. Badania dr Hawkley nad wpływem samotności na zdrowie były pionierskie. Wykazano w nich, że osoby określające siebie jako samotne miały wyższy opór naczyniowy przepływu krwi i zwężenie naczyń krwionośnych prowadzące do średnio 10-procentowego wzrostu ciśnienia tętniczego. Samotne osoby po 50. roku życia są bardziej narażone na nadciśnienie tętnicze mogące skutkować udarem mózgu lub zawałem serca niż te prowadzące towarzyski tryb życia. Samotności często towarzyszą też depresja i stres.
Do określenia swoich relacji z innymi przez osoby ankietowane Cacioppo używał kwestionariusza opartego na skali samotności UCLA. Zawiera on pytania nt. częstotliwości odczuwania braku bliskich kontaktów z ludźmi oraz poczucia wykluczenia społecznego. Osoby sytuujące się na górze skali zwykle mają jakieś zaburzenia somatyczne. Badacz stwierdził też u nich obecność markerów molekularnych podwyższonego stresu oraz podwyższone stężenie kortyzolu w ślinie i adrenaliny w moczu – tak jakby samotność, wyrzucając te hormony, przygotowywała organizm na nadchodzące niebezpieczeństwo. Psychologowie widzą w tym mechanizmie celowość z punktu widzenia interesu ewolucji. Dla naszych odległych przodków – tłumaczą – żyć w pojedynkę oznaczało wyrzeczenie się opieki grupy i narażenie się na nieprzekazanie swojego materiału genetycznego. Towarzyszące samotności zmiany fizjologiczne i strach sygnalizują osłabienie więzów osobnika z otoczeniem. „To ostrzeżenie zachęca nas do zmiany postępowania, byśmy mogli sprostać naszemu zadaniu przeżycia i przekazania materiału genetycznego” – twierdzi badacz.
Cały artykuł o wpływie samotności na zdrowie Ewy Biernackiej w najnowszej "Służbie Zdrowia".