Ludzie sięgają po konopie indyjskie od wielu tysięcy lat. Nasi przodkowie znali ich wartość leczniczą, niewątpliwie doceniali także walory rekreacyjne. W wielu kulturach roślina ta uważana była przy tym za niezawodny środek komunikacji ze światem duchowym.
Pod koniec XIX wieku – wiele dziesięcioleci przed wprowadzeniem rygorów medycyny opartej na dowodach – znanych w sprzedaży było co najmniej 100 środków, w których wyciąg z Cannabis stanowił najważniejszy (jeśli nie jedyny) składnik. Próbowano leczyć nimi kilkadziesiąt różnych schorzeń. Sir Russell Reynolds, osobisty lekarz królowej Wiktorii, twierdził w 1890 r. na łamach „The Lancet”, że ekstrakty z konopi indyjskich, o ile dostatecznie oczyszczone i podawane z należytą ostrożnością – są jednym z najcenniejszych leków, którym dysponuje medycyna. U swojej najważniejszej pacjentki Reynolds stosował Cannabis do łagodzenia bólów menstruacyjnych.
Złote czasy medycznych zastosowań konopi w Europie i Ameryce Północnej nie trwały jednak długo. W Stanach Zjednoczonych pierwsze prawne ograniczenia sprzedaży konopi indyjskich wprowadzono w 1906 r. O potrzebie wprowadzenia kontroli wykorzystania konopi indyjskich dyskutowano w 1912 r. podczas 1. Międzynarodowej Konferencji Opium. W 1915 r. uprawy konopi zabroniono w Kalifornii, a w 1919 r. w Teksasie.
Podczas 2. Międzynarodowej Konferencji Opium, która odbyła się w 1924 r., egipski delegat zwrócił uwagę na poważny problemy powodowane stosowaniem haszyszu i wezwał do opracowania międzynarodowych regulacji kontrolujących uprawę konopi indyjskich. Wniosek ten gorąco poparła Turcja. W wyniku głosowania Cannabis oficjalnie uznano za narkotyk (delegaci brytyjscy wstrzymali się od głosu, jednak już 4 lata później uprawa konopi indyjskich stała się na Wyspach nielegalna).
Polska podpisała Międzynarodową Konwencję do spraw Opium 19 lutego 1925 r. Umowa ta nakładała obowiązek ograniczenia wykorzystywania marihuany wyłącznie do celów medycznych i naukowych. Wytwarzania, importu, przechowywania i sprzedawania haszyszu zabroniono w II RP dwa lata wcześniej.
W 1931 r. powołano do życia amerykańskie Federalne Biuro ds. Narkotyków (FBN). Na jego czele stanął Harry Anslinger – jeden z najbardziej zagorzałych przeciwników konopi indyjskich w historii. Sześć lat później, podczas gorącej debaty na Kapitolu, poprzedzającej nałożenie zaporowego podatku na konopie (wszystkie, nie tylko indyjskie) Anslinger przekonał kongresmenów, że marihuana wywołuje zachowania agresywne i sprzyja rozwojowi przestępczości w stopniu największym ze wszystkich znanych ludzkości narkotyków. Zastrzeżenia zgłaszane przez przedstawicieli American Medical Association oraz National Oil Seed Institute zostały odrzucone i podatek, który położył kres legalnym uprawom konopi w USA, został uchwalony. Znamienne, że ten sam Harry Anslinger w 1948 r. (już kilka lat po tym, jak Cannabis ostatecznie wykreślono z Amerykańskiej Farmakopei) straszył opinię publiczną komunistami, którzy nie zawahają się użyć konopi indyjskich do osłabienia w mieszkańcach USA woli walki. Tym razem szef FBN opisywał marihuanę jako substancję powodującą u jej użytkowników nienormalnie pacyfistyczne nastawienie.
Niekorzystne wpływ Cannabis na organizm ludzki nie jest jednak wymysłem przeciwników legalnych konopi, ale medycznym faktem (choć spory dotyczące wagi stojących za tym dowodów wydają się nie mieć końca). Warto w tym miejscu nieco bliżej przyjrzeć się działaniu kanabinoli, szczególnie przyjmowanych przez dłuższy czas
w celach „rekreacyjnych”.
Zażycie marihuany i haszyszu powoduje wzrost ciśnienia tętniczego krwi, przyspieszenie tętna, wysuszenie śluzówek, przekrwienie spojówek (niekiedy także obrzęk powiek), wzmożone pocenie się, zwiększenie łaknienia i motywacji do przyjmowania pokarmów (w szczególności do sięgania po słodycze). Nierzadko pojawiają się ataki kaszlu, bóle i zawroty głowy, zaburzenia koordynacji ruchowej, koncentracji i pamięci, zaburzenia odczuć związanych z własnym ciałem. W zależności od warunków i dawki kanabinole mogą wywierać działanie uspokajające lub rozdrażniające, euforyzujące, przeciwbólowe, rozkurczające mięśnie, zmniejszające ciśnienie śródgałkowe (co jest korzystne u chorych na jaskrę) i rozszerzające oskrzela.
Podczas palenia marihuany może wystąpić zjawisko synestezji. Fenomen ten polega na wzajemnym przenikaniu się wrażeń zmysłowych. Przykładowo – kolory zyskują zapach, dźwięki przybierają trójwymiarowy kształt, a poszczególne litery nabierają barw.
Subiektywne doznania związane z działania THC zależą od cech osobowości danego człowieka, dawki i drogi podania i stanu emocjonalnego w momencie przyjęcia. U osób z pewnym doświadczeniem w stosowaniu przetworów konopi, po zastosowaniu narkotyku obserwuje się zwykle trzy podstawowe fazy: euforia – wesołość i beztroska, gadatliwość, słowotok, napady śmiechu; relaksacja
– wyciszenie się, wrażenie oderwania od codzienności, stan błogości; izolacja – senność, lekkie otępienie, apatia, spadek aktywności, zaburzenia percepcji czasu i przestrzeni. Jednak po kilku latach systematycznego palenia marihuany faza euforii może niemal całkowicie zaniknąć, a faza relaksacji stać się bardzo krótka. Potencjał uzależniający kanabinoli, choć znacznie słabszy od tego, który obserwuje się w przypadku tytoniu czy alkoholu, jest jednak mocniejszy niż w przypadku takich używek jak 4-metylotioamfetamina, ecstasy, LSD czy GHB. Choć bezpośrednia toksyczność kanabinoli jest niewielka, a śmiertelne przedawkowanie praktycznie niemożliwe, potencjalne zagrożenia, jakie niesie ze sobą intensywne i długotrwałe (choć nie tylko takie) używanie konopi indyjskich wydają się całkiem poważne.
Najczęściej przywoływany jest tutaj tzw. zespół amotywacyjny. Objawia się on przede wszystkim abulią, czyli zanikiem woli do wykonywania najprostszych czynności życiowych (pobudzenie występuje jedynie w chwili chęci zdobycia narkotyku). Osoba taka jest bezwolna i apatyczna, większość czasu spędza w półśnie, sprawia wrażenie otępiałej emocjonalnie, ma kłopoty z koncentracją i wyraźnie upośledzoną zdolność do komunikowania się z innymi. Współczesne odmiany marihuany (ze względu na wysokie stężenie THC kosztem nikłej zawartości CBD) mogą wywoływać – zwłaszcza u osób o genetycznych predyspozycjach – stany psychotyczne lub doprowadzić do rozwoju schizofrenii. Początkowo w okresach pomiędzy braniem marihuany, osoby te mogą odczuwać niepokój, lęk i niepewność. Stają się podejrzliwe – mówią, że są podejrzewane, obserwowane czy śledzone. Swoim zachowaniem starają się zmylić „obserwatorów”, „śledzących” czy „wynajętych detektywów”. Zaczynają bać się o swoje życie, często zmieniają numer telefonu czy adres mailowy, rozkręcają domowe sprzęty w poszukiwaniu podsłuchów. Do innych, mniej specyficznych objawów schizofrenopodobnych należą m.in.: zobojętnienie, poczucie pustki, autoizolacja, mutyzm, anhedonia, apatia, zaburzenia koncentracji, zachowania katatoniczne oraz problemy w obszarze aktywności społecznej.
W 1993 r. zostały opublikowane pierwsze (i nie ostatnie) poważne badania, przeprowadzone przez prof. Petera Allebecka ze Sztokholmu, które wykazały, że kanabinole nie tylko zwiększają ryzyko schizofrenii u osób predysponowanych, ale także mogą spowodować tę chorobę u osób, które takich uwarunkowań nie posiadają.
Pełną treść artykułu można przeczytać w Służbie Zdrowia z września 2014 r. Druga część (poświęcona przede wszystkim leczniczym właściwościom konopi indyjskich oraz lekom produkowanym na ich bazie) ukazała się w wydaniu październikowym 2014 r.