Jak aktualnie, w dobie pandemii COVID-19, wygląda sytuacja pacjentów z łuszczycą w Polsce? O czym powinniśmy wiedzieć, jeśli zdiagnozowana zostanie u nas łuszczyca?
Prof. Irena Walecka: Myślę, że już po dwóch latach pandemii pacjenci ci są traktowani generalnie jak tak samo jak inni chorzy. Jest już większa dostępność do terapii, łatwiej jest się dostać na konsultację dermatologiczną. Nie są to już tylko teleporady, które u nas królowały, co w przypadku chorób skóry nie do końca jest dobre.
Jeśli chodzi o pacjentów w cięższych stanach, np. będących na leczeniu biologicznym, to również ich sytuacja w porównaniu z początkiem pandemii bardzo się poprawiła. Takie osoby mają dostęp do leczenia, przychodzą do szpitali i mają regularne badania i przede wszystkim przestali się bać. Na początku pandemii część chorych rezygnowała z leczenia, co było szkodliwe dla ich zdrowia, ponieważ uogólniony stan zapalny, jakim jest łuszczyca, jest tym bardziej niebezpieczny w przypadku zakażenia wirusem SARS-CoV-2.
Dzięki licznym rozmowom z pacjentami, nagłośnieniu problemu przez media oraz szczepieniom (to było kluczowe) sytuacja powróciła do tej sprzed COVID-u. Znów jest ścisła współpraca lekarzy z pacjentami i w tej chwili większego problemu już nie mamy.
Środowisko kliniczne dermatologów bardzo mocno akcentuje problem ograniczenia czasu trwania leczenia do 96 tygodni. Jak te ograniczenia wpływają na pacjentów i na organizację leczenia?
I.W.: Jeśli wprowadzamy leczenie biologiczne, to trwa ono tak długo, jak organizm pacjenta poprawnie reaguje — czyli dopóki terapia jest skuteczna. Przerywanie leczenia jest negatywne. Każde kolejne włączenie leku do terapii jest już mniej skuteczne, ponieważ organizm wytworzył przeciwciała. Tak jak w przypadku inhibitorów TNF-Alfa, udało nam się znieść tę barierę czasową, dzięki czemu o zakończeniu leczenia decyduje lekarz. Jest to korzystne, bo to lekarz zna pacjenta i jego reakcje na leki, może dowolnie wydłużyć czas leczenia, zwiększyć lub zmniejszyć dawkę, więc to on powinien być odpowiedzialny za przebieg terapii.
W przypadku bardziej nowoczesnych cząsteczek, niestety mamy ograniczenie do 96 tygodni. Jest to stresujące nie tylko dla lekarza, ale również pacjenta. Wielokrotnie widzimy, że kiedy pacjenci zbliżają się do tej granicy 96 tygodni, są bardzo zdenerwowani i wystraszeni, że w momencie odstawienia leków ich skóra wróci do stanu przed leczeniem. Wydaje się to mało rozsądne rozwiązanie, szczególnie że jest to choroba przewlekła i po odstawieniu leków choroba nie zniknie. Można być pewnym, że w krótszym czy dłuższym czasie powróci — wówczas pojawiają się znów problemy takie jak: absencja chorobową w pracy, wydatki na inne leki refundowane jak cyklosporyny czy metotreksat, oraz koszty kolejnych wizyt.
Jeśli to wszystko zsumujemy, to ze względu na zdrowie pacjenta (bo to najważniejsze) i ograniczenie kosztów pobocznych, sensowne byłoby zniesienie tej bariery 96 tygodni dla nowocześniejszych cząsteczek. Nie stosujemy tej terapii u wszystkich, tylko u pacjentów ze zdecydowanie ciężką łuszczycą. Nie jest to na tyle duża grupa, by wpływała niesamowicie na zwiększenie kosztów terapii. Przy optymalnym scenariuszu koszty są szacowane na około 6 milionów złotych.
Jakie korzyści dla pacjentów oraz korzyści systemowe dostarcza refundowana od ponad roku terapia inhibitorem interleukiny -23?
I.W.: To terapia, która została niedawno wpisana do programu lekowego B.47. Jest to leczenie bardzo skuteczne, efektywne i utrzymujące długi efekt zdrowotny u pacjentów. Mamy już doświadczenie z tą substancją. Były przeprowadzane szerokie badania kliniczne, niektórzy pacjenci lek kupowali z własnych pieniędzy lub otrzymywali z darowizn. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć efekty, aktywność i skuteczność tego leku – w postaci długiego okresu utrzymywania się czystej skóry. Kolejnym plusem jest też fakt, że jest to substancja bardzo bezpieczna.
Inhibitor interleukiny-23 jest w tej chwili zarejestrowany nie tylko do leczenia łuszczycy skóry, ale również do łuszczycowego zapalenia stawów. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie wejdzie również do tego programu lekowego. Trzeba wziąć pod uwagę, że około 30 procent pacjentów z łuszczycą skóry po jakimś czasie (8-10 lat) niestety może mieć łuszczycowe zapalenie stawów. Jeżeli podamy pacjentom cząsteczkę profilaktycznie, może zapobiec to rozwojowi tej drugiej jednostki chorobowej, która często współistnieje z łuszczycą skóry.
Źródło: Medexpress